czwartek, 14 marca 2013

zawieszam opowiadanie

   Przepraszam was za rozczarowanie ale na razie muszę zawiesić blog. Wszystko ze względu na brak czasu i weny. Z pewnością nie zostawię tego bez końca: zamierzam kiedyś dokończyć to opowiadanie, ale na razie szukam inspiracji.
   Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie i pomimo wszystko będziecie sprawdzali czy już powróciłam ;))
   Jeszcze raz bardzo was przepraszam.
   Bye.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 12

   Gdy obudziłam się następnego dnia rano, Liam’a nie było obok mnie. Od razu popsuł mi się humor. Wstałam z łóżka, założyłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Li był w salonie. Ustawiał talerze z jedzeniem na stole. Usłyszał moje kroki, od razu się obrócił w moją stronę i uśmiechną radośnie. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
   - Cześć piękna – przywitał mnie.
   - Witaj kochanie – pocałowałam go w policzek. – Ooo, zamówiłeś jajecznicę. Nie ma co, musimy dzisiaj wrócić do domu. Wolę gdy to ty mi ją szykujesz!
   - Zamówienie na kolejny dzień? Dla ciebie wszystko! – mówiąc to śmiał się.
   Usiedliśmy do stołu i szybko zjedliśmy śniadanie. Rozmawialiśmy przy tym i ciągle śmialiśmy się do siebie. Z każdym dniem, z każdą godziną i sekundą, czułam się przy nim coraz pewniej. Nie wyobrażałam sobie żeby ktokolwiek zastąpił mi kiedyś Liama. Bardzo mi na nim zależało.
   - Dzięki. Idę wziąć prysznic i będziemy się zbierać do domu, dobrze? – zapytałam się go, przysuwając krzesło z powrotem do stołu.
   - Dobrze. Weź ze sobą czyste ubrania żebym wiedział co już spakować do plecaka.
   Wzięłam prysznic wyjątkowo szybko. Przebrałam się i złożyłam piżamę w kostkę. Wyszłam z łazienki, Liam był już gotowy.
   - Podaj mi piżamę, schowam się do bagażu – powiedział do mnie Liam, a ja podałam mu brudne ubrania.
   - To jak? Już idziemy? – zapytałam się go.
   - Jeżeli już chcesz iść to nie widzę problemu – odpowiedział uśmiechając się przy tym jak zawsze. Założył bagaż na plecy, a mi podał żółtą torbę z laptopem.

   Wyszliśmy z pokoju, zjechaliśmy windą na parter i skierowaliśmy się w stronę recepcji. Liam zapłacił za wszystko, oddał kartę do pokoju i zamówił taksówkę, na którą poczekaliśmy w holu. Gdy już przyjechała wyszliśmy na zewnątrz i od razu skierowaliśmy się do domu. Dojechaliśmy tam po pierwszej po południu. Weszliśmy do domu, a tam chaos jakiego jeszcze nigdy nie było..
   Z kuchni dochodził nas stuk talerzy i zapach spalenizny. Przy schodach stała jakaś szczupła blondynka, oparta o balustradę smsowała śmiejąc się z czytanej treści. Ze schodów zbiegł mężczyzna z rudymi, kręconymi włosami. Gonił on dwa koty.. tyle, że my nie mamy zwierząt, bo gdy byłam mała miałam lekką alergię, chłopcy woleli więc nie ryzykować. Z salonu dobiegały krzyki Louis’a oraz dźwięki telewizora, przez które mogłam stwierdzić, że właśnie oglądał mecz Manchester United.
   Właśnie odkładałam na podłogę torbę z laptopem, zastanawiając się kim jest rudzielec i blondynka, gdy nagle ktoś wchodząc do domu uderzył mnie drzwiami w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Zayn i Caroline.
   - Ojej, Lily, przepraszam cię. Nic ci się nie stało? – Caroline od razu do mnie podbiegła i wraz z Liamem pomogła mi się podnieść z podłogi, na którą upadłam.
   - Dzięki, nic mi się nie stało. Nie przejmuj się, po prostu niezdara ze mnie – zapewniłam, że nic mi nie jest. – A tak w ogóle to hej Caroline, hejcia Zayn!
   - Cześć – przywitał mnie Zayn, widocznie rozbawiony całą tą sytuacją.
   Szybko zdjęłam buty i pobiegłam do kuchni. Zobaczyłam tam Nialla i Harry’ego. Niall kombinował coś przy kuchence, a Harry otwierał okna próbując wywietrzyć smród.
   - Co wyście tu narobili?! – usłyszałam damski głos za swoimi plecami. To była blondynka, którą widziałam przy schodach. – Niall, mówiłam ci żebyś się nie brał za polską kuchnię! Ty zawsze, zawsze spalasz bigos, chodź to pozornie nie możliwe!! – krzyczała dziewczyna na blondyna.
   - Witaj, jestem Lily – przedstawiłam się, wyciągając rękę na powitanie.
   - Jestem Agnes, ale mów mi Ines. Ty jesteś siostrą Lou, tak? – zaczęła rozmowę, całkiem spokojnym, delikatnym głosem, tak bardzo innym od tego, którym krzyczała na Nialla. – Wiesz co, zostawmy tych idiotów. To dość normalne.
   - Normalne? Mieszkam z nimi ponad rok i w życiu nie widziałam naszej kuchni w takim stanie!!
   - Widać miałaś szczęście, że Niall zapomniał z domu swojej książki z przepisami kuchni polskiej – Ines poklepała mnie po ramieniu, śmiejąc się przy tym jakby usłyszała jakiś genialny kawał. – Chcesz pepsi? – zapytała się mnie wyciągając puszkę z lodówki.
   - Wolę 7up’a, jeśli jest.
   - Ostatni. Szczęściara z ciebie!
   Pierwszy raz spotkałam tę dziewczynę, a już ją polubiłam. Byłą taka wesoła, uśmiechnięta, wydawało się, że niczym się nie przejmuje. Poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na sofie przy oknie, czyli w odpowiedniej odległości od ekscytującego się meczem Louisa.
   Zaczęłyśmy rozmawiać, a po chwili dołączyła do nas Caroline również z napojem w ręku. Rozmowa trwała już dłuższą chwilę. Lepiej poznałam Caroline oraz dowiedziałam się, że Ines jest przyjaciółką Nialla z Irlandii, a rudzielec to jej chłopak.
   Liam i Zayn oglądali mecz z Louisem.
   - Wreszcie je złapałem! – podszedł nagle do nas chłopak Agnes. – Trzymaj swojego kiciaka bo zaraz się zagryzą! – podał małego, białego kotka swojej dziewczynie. – Tak w ogóle to nazywam się Ed – przedstawił się chłopak, wyciągając do mnie zwolnioną rękę na powitanie.
   - Jestem Lily, miło cię poznać – odwzajemniłam powitanie.
   - Ach, ta ładna siostra Louisa! Faktycznie z Lou jesteście do siebie podobni. Niall dużo mi o tobie pisał. Dużo razy powtarzał, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widział. Ja nie zaprzeczę.
   - Ekhm – Ines spojrzała się na niego z oburzeniem.
   - Okej, jednak zaprzeczę! – wybuchł śmiechem. Naprawdę pasowali do siebie z tą blondynką. Mieli tak podobne poczucie humoru i oboje żartowali przy każdej możliwej okazji. Miałam nadzieję, że jeszcze na długo tutaj zostaną.
   Ed usiadł przed nami na podłodze i tak głaskał swojego szarego persa, że bałam się by nie zagłaskał do na śmierć. Gadaliśmy jeszcze długo i jak się okazało w późniejszej rozmowie, Ed i Ines zostaną z nami jeszcze przez długi czas. Ed znalazł tu pracę, a ze względu, że nasza willa jest bardzo duża i mamy kilka wolnych pokoi, chłopcy zgodzili się by z nami zamieszkali.
   Po jakimś czasie do rozmowy przyłączyło się One Direction. Harry z Niallem oznajmili nam, że niestety nie ma możliwości by uratować nasz polski posiłek. Zamówiłam więc jedzenie z mojej ulubionej Chińskiej restauracji.
   Rozmowy ciągnęły się do późnego wieczoru. Bardzo dobrze dogadywałam się z dziewczynami. Cieszyłam się, że wreszcie mam jakieś przyjaciółki w Londynie. Okazało się, że moje wcześniejsze przekonanie okazało się właściwe ‘Jeśli los chce bym poznała nowe osoby, tak się stanie’.

__________________________________
   Przepraszam, że tak późno daję. Mam bardzo mało czasu na pisanie, a o wenę też mi ostatnio trudno. Dzisiejszy dzień był na tyle pozytywny, że nabrałam motywacji do napisania czegoś nowego i tak wplątałam w opowiadanie Ed'a i moją przyjaciółkę, której chyba nieco zmodyfikowałam  charakter, za co ją przepraszam.
   Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
   Na koniec chciałam jeszcze podziękować każdemu kto czyta mojego bloga. Nawet nie wiecie jakie wsparcie i szczęście daje mi każda kolejna liczba na liczniku wyświetleń.

poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 11

   Po drodze do hotelu Liam nabrał ochotę na kino. Chciał zabrać mnie na jakąś komedię romantyczną, ale nie zgodziłam się na to! Nie przepadam za takimi filmami. Wolałam żebyśmy poszli… na Hobbita!! Śmiał się ze mnie, ale w końcu kupić nam bilety na ten film i poszliśmy. Poszliśmy na film trwający trzy godziny!
   Myślałam, że Li nie usiedzi w fotelu. Aż nagle przy scenie, w której Bilbo ukradł pierścień Gollumowi i uciekając przewrócił go, a Gollum płakał.. zaczęłam ryczeć jak nieopamiętana! Liam mnie przytulił, pocieszał, a cała sala zaczęła się na nas dziwnie patrzyć i kazała nam być cicho. Z 20 minut płakałam w jego ramionach.
   Gdy film się skończył był już późny wieczór. Li zamówił taksówkę, która zawiozła nas do hotelu. Gdy weszliśmy już do swojego pokoju, położyłam laptopa obok naszego plecaka, usiadłam na kanapie.
   - Oglądamy jakiś film? – zapytałam z entuzjazmem, ale Li mnie wyśmiał. – O co ci chodzi? – zdziwiłam się.
   - Przed chwilą byliśmy w kinie na trzy godzinnym filmie! Przepraszam cię ale nie mam ochoty znowu oglądać filmów.
   - No to co mamy robić? – posmutniałam. Był moim chłopakiem, a ja nie miałam żadnych pomysłów na spędzanie z nim czasu!
   - Ja bym na początek zjadł kolację – mówiąc to złapał się za brzuch.
   - To zamów coś dobrego, a ja pójdę wziąć prysznic – uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.

   Po jakichś 20 lub 30 minutach skończyłam się myć, owinęłam się w ręcznik i wróciłam do pokoju, gdyż zapomniałam wziąć czystych ubrań na zmianę.
   Kolacja już czekała, Liam też. Gdy mnie zobaczył od razu do mnie podszedł. Złapał mnie za ramiona, przyciągnął i zaczął namiętnie całować. Na początku to odwzajemniłam, lecz potem jego ręce zaczęły schodzić coraz niżej. Gdy dotknął mojej pupy nie wytrzymałam i odepchnęłam go od siebie.
   - O co ci chodzi? – zapytał się zdziwiony Li.
   - Liam.. ja.. ja po prostu nie chcę. Nie teraz! – odpowiedziałam, nie patrząc na niego. – Kocham cię, ale nie chcę tego robić teraz.
   - Rozumiem – powiedział, a spojrzałam się na niego, ale odwrócił głowę w przeciwną stronę. – Pójdź się przebierz i wróć szybko bo kolacja już czeka.
   Wzięłam więc czyste ubrania z plecaka, poszłam z powrotem do łazienki i wróciłam po chwili. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść kolację. W ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Każde z nas było zmieszane sytuacją, do której doszło tego wieczoru.
   Po kolacji włączyłam laptopa i usiadłam na kanapie, a Liam poszedł wziąć prysznic. Gdy wrócił był już przebrany w piżamę. Też zmieniłam ubranie i poszłam do sypialni, w której już czekał. Położyłam się obok niego. Przez chwilę leżeliśmy w ciszy.
   - Przepraszam cię – odezwał się nagle. – Nie chciałem.. Po prostu jesteś taka piękna.. Nie mogłem się powstrzymać. Kocham cię i chciałem ci to okazać. Nie sądziłem, że źle to odbierzesz.
   - Nie gniewam się. Też cię kocham, i to bardzo, najmocniej jak mogę. Ale po ostatnich wydarzeniach nie mam ochoty z nikim uprawiać seksu. Zrozum to.
   - Rozumiem – Li delikatnie pocałował mnie w czoło i otulił ramieniem.
   Przysunęłam się do niego bliżej i zasnęłam.
   Naprawdę nie byłam zła na niego za to, co wydarzyło się tego wieczoru. Bardzo mi na nim zależało i nie mogłam gniewać się za coś takiego. Byłam szczęśliwa, że znów zasypiam przy jego boku..

__________________________________
   Przepraszam, że rozdział jest taki krótki. Jednak rozdziały będę teraz dodawała rzadziej. Nie chcę się spieszyć z ich pisaniem i chcę żeby wszystko było przemyślane. Myślę, że dwa porządne rozdziały na tydzień wystarczą, acz znając mnie, pewnie będę dodawała częściej. Przepraszam za tę zmianę, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. 
   Życzę wspaniałej wiosny, która już moim zdaniem zdecydowanie się zaczęła!

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 10

   W drodze do apteki Liam mocno trzymał moją dłoń i w ogóle jej nie puszczał. Wydawało mi się, że przejmuje się tym wszystkim bardziej ode mnie. Zawsze był wrażliwy, a ja w przeciwieństwie do niego raczej wolę ukrywać swoje uczucia.
   Kupiliśmy test, który może wykryć prawdopodobieństwo ciąży już po 12 godzinach. Nawet nie wiedziałam, że istnieją takie cuda. Kilkanaście lat temu musieli byśmy czekać nawet kilka miesięcy by się dowiedzieć czy zaszłam w ciążę.
   Gdy wróciłam z Liamem do domu poszliśmy do łazienki.
   - Liam, wyjdź proszę! - chciałam zrobić test, ale nie miałam zamiaru rozbierać się przy Liamie.
   - Po co? Przecież jesteśmy parą! - wydawał się nieco zmieszany.
   - Wiem to kochanie. Ale ja po prostu się wstydzę. Zrozum to! - nie miałam ochoty pokazywać się w najbliższym czasie nikomu nago! Czy miał by to być mój Liam czy znowu Louis czy ktokolwiek!
   Liam wyszedł. Gdy już zrobiłam test wpuściłam go z powrotem do łazienki.
   - I jak? - Li naprawdę się tym stresował.
   - Czekaj. Zanim wynik będzie prawidłowy trzeba chwilę poczekać! - uspokoiłam go ale byłam równie podenerwowana.
   Po jakichś 5 minutach kolor testu zmienił się wskazując na to, że... nie jestem w ciąży!
   Wraz z moim chłopakiem popłakaliśmy się z radości. Wziął mnie na ręce, przytulił i czułam, że nie ma zamiaru puścić. Nie przeszkadzało mi to. W jego ramionach czułam się wspaniale.
   - To jak Lily? Dzisiaj świętujemy?
   - Nie mam pojęcia jak chcesz świętować, ale z wielką chęciął - powiedziawszy to delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Chwilę jeszcze szczerzyliśmy się głupawo do siebie.
   - Chodź, pójdziemy przekazać dobre wieści chłopcom - przerwał nagle nasze milczenie. Postawił mnie na podłodze i poszliśmy do Louisa.

   Gdy mój brat dowiedział się o tym, że nie jestem w ciąży, miałam wrażenie, że powrócił do żywych.
   - Lily! Nawet nie wiesz jak ja się bałem! To najszczęśliwsza wiadomość w moim życiu! - cieszył się, nie wypuszczając mnie z mocnego uścisku.
   - Tak tak, też się cieszę, ale już mnie puść! - wykrzyknęłam, gdy już powoli brakowało mi powietrza.
   - Ach tak, jasne! - puścił mnie.
   - To teraz wracacie z Liamem do domu? - zapytał się Harry, który nadal siedział w pokoju Louisa.
   - Nie wiem - spojrzałam się na Liego próbując coś odczytać z jego miny, ale w niczym to nie pomogło. - Chciała bym jeszcze trochę zostać w hotelu, jeżeli Liemu to nie przeszkadza. Wiem, że już jest praktycznie po ostatnim problemie, ale jednak chcę jeszcze trochę od tego wszystkiego odpocząć. Sądzę, że pomieszkanie przez parę dni w innym miejscu, w centrum miasta, to dobry pomysł.
   - Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu. Dla ciebie, Lily, wszystko! - splótł ręce na moim brzuchu i prawą ręką złapał mnie za lewe biodro, a lewą za prawe. To było takie urocze. Wiedziałam, że takie odruchy ma nawet niezamierzone, i że zapewne nie raz już miał ochotę takie wykonać, ale musiał się powstrzymywać bo nie wiedziałam o jego uczuciach.
   - Dziękuję - pocałowałam go w policzek. - Chodź do mojego pokoju. Wezmę laptopa i chyba będziemy już szli - powiedziałam do Liama.
   - To do zobaczenia - powiedział Hazza.
   - Miłego dnia - pożegnał nas Lou.
   Trochę nas zdziwiło, że pomimo faktu iż Lou nie był już tym wszystkim przygnębiony, oni nadal siedzieli razem w pokoju. Gdybym ich nie znała mogła bym jeszcze pomyśleć, że robią tam nie wiadomo co..

   W pokoju znalazłam żółtą torbę na laptopa, do której włożyłam swojego czarnego laptopa z firmy Apple oraz wszystkie potrzebne sprzęty typu ładowarka.
   Zeszliśmy z Liamem na dół i mieliśmy już wychodzić kiedy z pokoju dobiegł nas krzyk.
   - Poczekajcie! - zawołał w naszą stronę Zayn. - Zostańcie jeszcze na chwilę. Nie znacie jeszcze mojej dziewczyny! Wypijcie chociaż z nami herbatę, a potem was nie zatrzymuję.
   - No dobrze, skoro nalegasz to zostaniemy jeszcze chwilę - uśmiechnęłam się do mulata.
   - NIALL!! ZRÓB CZTERY HERBATY!! DLA MNIE, LIAMA, LILY I DLA CAROLINE! I DLA SIEBIE JEŚLI CHCESZ!! - krzykną Zayn w stronę kuchni. Kiedyś przez niego ogłuchnę. Przecież on nawet nie wie czy ktoś jest w kuchni! Acz.. Niall zawsze tam jest, więc w sumie to ma rację..
   - JUŻ NASTAWIAM WODĘ!! - odkrzykną w odpowiedzi Niall.
   Usiadłam z Liamem na kanapie, a Zayn przedstawił nas swojej dziewczynie.
   - Caroline, to jest Liam i Lily. Liam, Lily, to jest Caroline. Caroline jest moją nowa dziewczyną. Pamiętacie, wspominałem jej o niej.
   - Wspominałeś i to nawet nie raz.. - zaśmiał się Liam.
   - Miło was poznać - opowiedziała kulturalnie dziewczyna. - Wy.. jesteście parą?
   - Tak - opowiedzieliśmy równocześnie, spoglądając się na siebie i śmiejąc z równego rytmu naszej odpowiedzi.
   - Zayn, nic o tym nie wspominałeś. Mówiłeś, że nikt nikogo nie ma - zwróciła się zdziwiona dziewczyna. - Nie to żebym się narzucała czy coś, ja po prostu jestem ciekawa. Jestem fanką One Direction! Poznałam Zayn'a kupując waszą płytę!
   - Słodka, ja sam o tym nie wiedziałem. Tak naprawdę to teraz się o tym dowiedziałem! - opowiedział Zayn i mówił szczerą prawdę. Przecież z Liamem nie jesteśmy razem tak oficjalnie nawet od doby!
   - Poznaliście się w sklepie muzycznym? - zdziwiłam się. - Całkiem romantyczne. Opowiecie jak to dokładniej było? - tak naprawdę dość mało mnie to obchodziło, ale po prostu nie wiedziałam o czym innym mielibyśmy rozmawiać z tą nowo poznaną dziewczyną.
   - Przyniosłem herbatę! - nagle do salonu wkroczył Niall. Postawił 5 herbat na stole i usiadł obok mnie. - Będziecie opowiadać jak się poznaliście? Romantyczna historyjka! Mówcie, będę słuchać! - co jak co, ale Niall to wie jak zareagować!
   Zayn z Caroline zaczęli nam opowiadać dokładnie o swoim pierwszym spotkaniu. Ich historia była bardzo romantyczna. Pewnie dwa dni temu porównała bym ją do tego jak poznałam Jack'a. Jednak tamta historia była czysto przyjacielska, a teraz nawet do mnie nie pisał ani ja się do niego nie odzywałam. Typowe, takie przyjaźnie na chwilę są częste w świecie gwiazd.
   Po jakiejś godzinie stwierdziliśmy z Liamem, że będziemy już szli, bo spacer do centrum Londynu może trochę potrwać. Tak naprawdę nie mogliśmy się doczekać kolejnych chwil spędzonych tylko ze sobą.

_________________________________
   Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału. Chciałabym powiedzieć, że będę się starała dodawać nowy rozdział każdego dnia, jednak czasem może mi wypaść coś przez co nie dodam, któregoś dnia rozdziału i od razu z góry was za to przepraszam.
   Czekam na wasze komentarze.

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 9

   Gdy wstałam było dopiero po godzinie dziewiątej. Spałam krótko ale byłam wyspana. A przede wszystkim szczęśliwa. Ciągle leżałam na Liamie. Czekałam przez jakąś godzinę aż się obudzi, bo przytulał mnie tak mocno, że nawet gdybym chciała, to i tak nie mogła bym się z niego uwolnić. Jednak nie przeszkadzało mi to. Chciałam by przytulał mnie już zawsze. Ale wtedy się obudził.
   - Witaj cudna – przywitał mnie promiennym uśmiechem i pogładził po włosach. – Idziemy gdzieś? Chcesz się dzisiaj spotkać z Lou? Chyba najlepiej by było najpierw zjeść śniadanie.. – ledwo wstał, a już się rozgadał jak katarynka. Chyba stresowała go sytuacja w jakiej byliśmy. Nie dziwiłam się mu, też dziwnie się z tym czułam, jednak wiedziałam, że nigdy nie byłam szczęśliwsza.
   - Witaj kochanie. Najpierw to ja chcę jeszcze trochę tak poleżeć – i uśmiechnięta dalej się w niego przytulałam.
   - Leniuszek z ciebie – zakpił sobie.
   - Oh przepraszam ale wstałam godzinę temu. Po prostu lubię się tak do ciebie przytulać.
   - Jeszcze się w życiu naprzytulasz – pocałował mnie w czoło. – A teraz powiedz: Co byś zjadła na śniadanie?
   - A jak myślisz? – on wiedział o mnie wszystko, więc jego pytanie było czysto retoryczne.
   - Zapewne musli bananowe, sok pomarańczowy i kawę..
   - Haha, uroczy jesteś. Wiesz o mnie więcej niż ja! Czasem się ciebie naprawdę boję!
   - Mnie się boisz? – udał zdziwienie i zrobił smutną minkę.
   - Troszkę.. – cmokną mnie w usta, po czym wstaliśmy z sofy. Li zamówił śniadanie, które dość szybko zjedliśmy. Potem wróciłam na kanapę, usiadłam po turecku i powoli popijałam swoją kawę.
   - To jak piękna, gdzie dziś idziemy? – zapytał się mnie Liam siadając obok.
   - Zadzwoń może do domu i zapytaj się czy Lou wrócił. Trzeba mu powiedzieć, że nie gniewam się na niego, bo to nie była niczyja wina.
  - No jak chcesz – Liam wyciągnął telefon i zadzwonił do Zayn’a. Z tego co zrozumiałam to był u nas w domu z tą nową dziewczyną. Ale nie zrozumiałam czy był tak Louis.
   - I jak? – zapytałam się gdy Li skończył rozmowę.
   - Wszyscy są w domu. Ale Louis siedzi załamany w swoim pokoju. Zayn mówił, że Hazza ciągle tam z nim siedzi, ale jego i Nialla nie chce widzieć. Chyba naprawdę się tym załamał.
   Wstałam i przytuliłam Liama. Mi udało się racjonalnie myśleć bo on był przy mnie. Ale Louis.. on jest naprawdę czuły. Biedny Lou.
   - Li, musimy tam jechać. Czuję się winna. Jakby to było przeze mnie! Zamów taksówkę, proszę.
   Nawet się nie przebieraliśmy. Od razu zeszliśmy na dół, Li zostawił kluczyk w recepcji i pojechaliśmy do domu. Dojechaliśmy tam po jakichś 10 minutach. Otworzył nam Niall, który myślałam, że mnie udusi.
   - Li, cześć. Myślałem, że zbzikowałaś tak ostatnio ryczałaś! – haha, a to zabawne. Rzadko kiedy chłopcy mówili do mnie Li, raczej tylko ja mówiłam tak do Liama. Dopiero się zorientowałam, że mamy identyczne zdrobnienia..
   - Dobrze wiedzieć. Jak mnie nie puścisz to znów się poryczę bo mi żebra połamiesz! Nie baw się w Hazarda! – nawiązałam do meczu Chelsea, na którym byłam z nim i Liamem jakiś czas temu. Takich akcji jak ta z żebrem się nie zapomina.. Niall mnie zostawił i wybuchł psychopatycznym śmiechem. – Spokojnie, bo się jeszcze udusisz! – ale zaczęłam się z niego śmiać. Nagle Niall dziwnie spojrzał na mnie i mojego chłopaka.
  - Uuu, wy parą? Li and Li. Uroczo!
   - Skąd ty to…? – zdziwił się Liam ale Nialler mu przerwał.
   - Wiesz, między innymi fakt, że spędziliście ze sobą cały ostatni wieczór i większość dnia. No i za łapki się trzymacie, dzieciaczki! – popatrzyłam się na Liama, a on na mnie. Naprawdę czuliśmy się jak zakochane dzieciaki. Ale wolałam być dzieciakiem tu, przy nim, niż być dorosła gdzieś w samotności.
   - Louis jest u siebie? – zapytałam po chwili i spoważniałam.
   - Jest. Siedzi tam z Hazzą. Idź do niego jak chcesz – i wskazał na schody.
   Przechodząc obok salonu zauważyliśmy z Liamem Zayn’a całującego się z jakąś ciemnowłosą dziewczyną. Uśmiechnęliśmy się bo nie widzieliśmy całującego się Zayn’a już prawie przez cały tydzień.. i poszliśmy na górę go Lou.

   - Hej, Louis? Jesteś tu? – zapytałam się gdy zapukałam do jego pokoju i uchyliłam drzwi.
   - Lily? Wejdź! – usłyszałam głos Harry’ego. Weszłam do środka nadal trzymając Liama za rękę. Na swoim łóżku siedział smutny Louis, głowę miał zwieszoną, wzrok wbity w kołdrę. – On tak siedzi od wczoraj – poinformował mnie Harold.
   - Louis, to ja, Lily. Pamiętasz co się wczoraj stało? – zapytałam się go łagodnym wzrokiem, głaszcząc delikatnie po plecach. Nagle podniósł głowę i się na mnie spojrzał.
   - A jak miał bym zapomnieć? Nie wierzę, że jesteś taka spokojna! A jak zaszłaś w ciążę?! Lily, to jest poważna sprawa! – wydarł się na mnie Lou. Nie miałam mu tego za złe, był podenerwowany.
   - Dobra, uspokój już się! Nie myślałam o tym. Ale nie będę się dalej smucić i załamywać i nie wybaczać tobie ani sobie bo się to stało. Byliśmy pijani i to nie nasza wina. Li pomógł mi wrócić do siebie – spojrzałam na niego i uśmiechnęliśmy się do siebie. Nadal trzymał mnie za rękę. – O ciąży faktycznie żadne z nas nie pomyślało..
   - To radzę ci zrób jeszcze dzisiaj test. Czekaj, czy ty i Liam..?
   - Tak, jesteśmy parą. Chyba.. Li, jesteśmy? – spojrzałam na niego niepewnie.
   - Oczywiście, że jesteśmy – przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Był taki uroczy.
   - No ale w piątek to się wypierałaś.. – zezłościł się Lou.
   - CO? – zdziwił się Liam.
   - Bałam się przyznać. Ale naprawdę cię kocham.
   - Ty to siostra jesteś poukładana.. – Lou nigdy nie był taki oschły. Chyba naprawdę zszokowała go ta impreza..
   - A ty Hazza co tak siedzisz z Lou? – zapytał się Li. W sumie też się dziwiłam, bo on tylko tu siedział..
   - Próbowałem go pocieszyć opowiadając gorsze przygody miłosne niż ta ale coś mi nie wyszło bo zawsze jeszcze bardziej się rozklejał… - Harold Debil!
   - Idiota z ciebie, wiesz? – spojrzałam się na niego.
   - Przesadzasz.. – stwierdził.
   - To idziesz po ten test ciążowy? – zapytał się Louis.
   - Ty poważnie mówiłeś? Chyba nie sądzisz, że nawet jeśli coś się stało to teraz to się pokaże.. – mój brat przesadzał. Przecież nie ma takiej opcji żebym zaszła z nim w ciążę!
   - Są teraz takie co ci po dobie wykażą.. Siostra, nie złość się za to na mnie. Ja po prostu chcę mieć pewność.
   - Rozumiem – i wtedy Lou wstał i mnie przytulił. Oboje zaczęliśmy płakać w swoich ramionach. Oboje nawzajem siebie ostatnio skrzywdziliśmy. Zrobiliśmy najgorszą rzecz jaką mogliśmy zrobić! Płakaliśmy tak z jakieś 5-10 minut.
   - To może pójdę z Liamem po ten test?
   - Okej, wracajcie szybko – powiedział jeszcze bardziej zapuchnięty niż ja.
   - Chodź najpierw otrzemy łezki, dobrze? – uśmiechną się do mnie Li, ocierając kilka łez z mojego policzka.
   Poszłam do łazienki i jakoś się ogarnęłam. A potem piechotą do najbliższej apteki. Co jeżeli Louis miał rację? Co jeżeli faktycznie zaszła w ciążę?! Nie.. to było niemożliwe! A jeżeli to prawda? Chyba Liam mnie nie zostawi jeżeli będę miała dziecko z własnym bratem? Mam nadzieję, że odpowiedzią na wszystkie te pytanie jest ‘NIE!’ ale jednak i tak się boję. Mogę stracić tak wiele..

_________________________________
   Nudny. Bez sensu. Powalony. Bez przekazu. Idiotyczny. W komentarzach piszcie inne określenia! Chcę uzupełnić swoje słownictwo na 'beznadzieję'...