piątek, 1 marca 2013

Rozdział 9

   Gdy wstałam było dopiero po godzinie dziewiątej. Spałam krótko ale byłam wyspana. A przede wszystkim szczęśliwa. Ciągle leżałam na Liamie. Czekałam przez jakąś godzinę aż się obudzi, bo przytulał mnie tak mocno, że nawet gdybym chciała, to i tak nie mogła bym się z niego uwolnić. Jednak nie przeszkadzało mi to. Chciałam by przytulał mnie już zawsze. Ale wtedy się obudził.
   - Witaj cudna – przywitał mnie promiennym uśmiechem i pogładził po włosach. – Idziemy gdzieś? Chcesz się dzisiaj spotkać z Lou? Chyba najlepiej by było najpierw zjeść śniadanie.. – ledwo wstał, a już się rozgadał jak katarynka. Chyba stresowała go sytuacja w jakiej byliśmy. Nie dziwiłam się mu, też dziwnie się z tym czułam, jednak wiedziałam, że nigdy nie byłam szczęśliwsza.
   - Witaj kochanie. Najpierw to ja chcę jeszcze trochę tak poleżeć – i uśmiechnięta dalej się w niego przytulałam.
   - Leniuszek z ciebie – zakpił sobie.
   - Oh przepraszam ale wstałam godzinę temu. Po prostu lubię się tak do ciebie przytulać.
   - Jeszcze się w życiu naprzytulasz – pocałował mnie w czoło. – A teraz powiedz: Co byś zjadła na śniadanie?
   - A jak myślisz? – on wiedział o mnie wszystko, więc jego pytanie było czysto retoryczne.
   - Zapewne musli bananowe, sok pomarańczowy i kawę..
   - Haha, uroczy jesteś. Wiesz o mnie więcej niż ja! Czasem się ciebie naprawdę boję!
   - Mnie się boisz? – udał zdziwienie i zrobił smutną minkę.
   - Troszkę.. – cmokną mnie w usta, po czym wstaliśmy z sofy. Li zamówił śniadanie, które dość szybko zjedliśmy. Potem wróciłam na kanapę, usiadłam po turecku i powoli popijałam swoją kawę.
   - To jak piękna, gdzie dziś idziemy? – zapytał się mnie Liam siadając obok.
   - Zadzwoń może do domu i zapytaj się czy Lou wrócił. Trzeba mu powiedzieć, że nie gniewam się na niego, bo to nie była niczyja wina.
  - No jak chcesz – Liam wyciągnął telefon i zadzwonił do Zayn’a. Z tego co zrozumiałam to był u nas w domu z tą nową dziewczyną. Ale nie zrozumiałam czy był tak Louis.
   - I jak? – zapytałam się gdy Li skończył rozmowę.
   - Wszyscy są w domu. Ale Louis siedzi załamany w swoim pokoju. Zayn mówił, że Hazza ciągle tam z nim siedzi, ale jego i Nialla nie chce widzieć. Chyba naprawdę się tym załamał.
   Wstałam i przytuliłam Liama. Mi udało się racjonalnie myśleć bo on był przy mnie. Ale Louis.. on jest naprawdę czuły. Biedny Lou.
   - Li, musimy tam jechać. Czuję się winna. Jakby to było przeze mnie! Zamów taksówkę, proszę.
   Nawet się nie przebieraliśmy. Od razu zeszliśmy na dół, Li zostawił kluczyk w recepcji i pojechaliśmy do domu. Dojechaliśmy tam po jakichś 10 minutach. Otworzył nam Niall, który myślałam, że mnie udusi.
   - Li, cześć. Myślałem, że zbzikowałaś tak ostatnio ryczałaś! – haha, a to zabawne. Rzadko kiedy chłopcy mówili do mnie Li, raczej tylko ja mówiłam tak do Liama. Dopiero się zorientowałam, że mamy identyczne zdrobnienia..
   - Dobrze wiedzieć. Jak mnie nie puścisz to znów się poryczę bo mi żebra połamiesz! Nie baw się w Hazarda! – nawiązałam do meczu Chelsea, na którym byłam z nim i Liamem jakiś czas temu. Takich akcji jak ta z żebrem się nie zapomina.. Niall mnie zostawił i wybuchł psychopatycznym śmiechem. – Spokojnie, bo się jeszcze udusisz! – ale zaczęłam się z niego śmiać. Nagle Niall dziwnie spojrzał na mnie i mojego chłopaka.
  - Uuu, wy parą? Li and Li. Uroczo!
   - Skąd ty to…? – zdziwił się Liam ale Nialler mu przerwał.
   - Wiesz, między innymi fakt, że spędziliście ze sobą cały ostatni wieczór i większość dnia. No i za łapki się trzymacie, dzieciaczki! – popatrzyłam się na Liama, a on na mnie. Naprawdę czuliśmy się jak zakochane dzieciaki. Ale wolałam być dzieciakiem tu, przy nim, niż być dorosła gdzieś w samotności.
   - Louis jest u siebie? – zapytałam po chwili i spoważniałam.
   - Jest. Siedzi tam z Hazzą. Idź do niego jak chcesz – i wskazał na schody.
   Przechodząc obok salonu zauważyliśmy z Liamem Zayn’a całującego się z jakąś ciemnowłosą dziewczyną. Uśmiechnęliśmy się bo nie widzieliśmy całującego się Zayn’a już prawie przez cały tydzień.. i poszliśmy na górę go Lou.

   - Hej, Louis? Jesteś tu? – zapytałam się gdy zapukałam do jego pokoju i uchyliłam drzwi.
   - Lily? Wejdź! – usłyszałam głos Harry’ego. Weszłam do środka nadal trzymając Liama za rękę. Na swoim łóżku siedział smutny Louis, głowę miał zwieszoną, wzrok wbity w kołdrę. – On tak siedzi od wczoraj – poinformował mnie Harold.
   - Louis, to ja, Lily. Pamiętasz co się wczoraj stało? – zapytałam się go łagodnym wzrokiem, głaszcząc delikatnie po plecach. Nagle podniósł głowę i się na mnie spojrzał.
   - A jak miał bym zapomnieć? Nie wierzę, że jesteś taka spokojna! A jak zaszłaś w ciążę?! Lily, to jest poważna sprawa! – wydarł się na mnie Lou. Nie miałam mu tego za złe, był podenerwowany.
   - Dobra, uspokój już się! Nie myślałam o tym. Ale nie będę się dalej smucić i załamywać i nie wybaczać tobie ani sobie bo się to stało. Byliśmy pijani i to nie nasza wina. Li pomógł mi wrócić do siebie – spojrzałam na niego i uśmiechnęliśmy się do siebie. Nadal trzymał mnie za rękę. – O ciąży faktycznie żadne z nas nie pomyślało..
   - To radzę ci zrób jeszcze dzisiaj test. Czekaj, czy ty i Liam..?
   - Tak, jesteśmy parą. Chyba.. Li, jesteśmy? – spojrzałam na niego niepewnie.
   - Oczywiście, że jesteśmy – przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Był taki uroczy.
   - No ale w piątek to się wypierałaś.. – zezłościł się Lou.
   - CO? – zdziwił się Liam.
   - Bałam się przyznać. Ale naprawdę cię kocham.
   - Ty to siostra jesteś poukładana.. – Lou nigdy nie był taki oschły. Chyba naprawdę zszokowała go ta impreza..
   - A ty Hazza co tak siedzisz z Lou? – zapytał się Li. W sumie też się dziwiłam, bo on tylko tu siedział..
   - Próbowałem go pocieszyć opowiadając gorsze przygody miłosne niż ta ale coś mi nie wyszło bo zawsze jeszcze bardziej się rozklejał… - Harold Debil!
   - Idiota z ciebie, wiesz? – spojrzałam się na niego.
   - Przesadzasz.. – stwierdził.
   - To idziesz po ten test ciążowy? – zapytał się Louis.
   - Ty poważnie mówiłeś? Chyba nie sądzisz, że nawet jeśli coś się stało to teraz to się pokaże.. – mój brat przesadzał. Przecież nie ma takiej opcji żebym zaszła z nim w ciążę!
   - Są teraz takie co ci po dobie wykażą.. Siostra, nie złość się za to na mnie. Ja po prostu chcę mieć pewność.
   - Rozumiem – i wtedy Lou wstał i mnie przytulił. Oboje zaczęliśmy płakać w swoich ramionach. Oboje nawzajem siebie ostatnio skrzywdziliśmy. Zrobiliśmy najgorszą rzecz jaką mogliśmy zrobić! Płakaliśmy tak z jakieś 5-10 minut.
   - To może pójdę z Liamem po ten test?
   - Okej, wracajcie szybko – powiedział jeszcze bardziej zapuchnięty niż ja.
   - Chodź najpierw otrzemy łezki, dobrze? – uśmiechną się do mnie Li, ocierając kilka łez z mojego policzka.
   Poszłam do łazienki i jakoś się ogarnęłam. A potem piechotą do najbliższej apteki. Co jeżeli Louis miał rację? Co jeżeli faktycznie zaszła w ciążę?! Nie.. to było niemożliwe! A jeżeli to prawda? Chyba Liam mnie nie zostawi jeżeli będę miała dziecko z własnym bratem? Mam nadzieję, że odpowiedzią na wszystkie te pytanie jest ‘NIE!’ ale jednak i tak się boję. Mogę stracić tak wiele..

_________________________________
   Nudny. Bez sensu. Powalony. Bez przekazu. Idiotyczny. W komentarzach piszcie inne określenia! Chcę uzupełnić swoje słownictwo na 'beznadzieję'...

4 komentarze:

  1. Nie! To jest swietne. Serio bardzo mi sie.podoba. Ale mysle ze ona.nie jest w ciazy ale ty libisz komplikowac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No racja, szukam problemów gdzie nie trzeba -,-
      Agnes, jak to czytasz: dziękuję, że stwierdziłaś ostatnio, że wezmą mnie za psychiczną =D

      Usuń
  2. Spoko ;D Trochę dłuższy niż poprzednie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie prawda,mi się podoba:)
    Jestem ciekawa czy ona faktycznie zaszła w tą ciążę.
    Jak tak to będzie się działo;)

    OdpowiedzUsuń