- Witaj
cudna – przywitał mnie promiennym uśmiechem i pogładził po włosach. – Idziemy
gdzieś? Chcesz się dzisiaj spotkać z Lou? Chyba najlepiej by było najpierw
zjeść śniadanie.. – ledwo wstał, a już się rozgadał jak katarynka. Chyba
stresowała go sytuacja w jakiej byliśmy. Nie dziwiłam się mu, też dziwnie się z
tym czułam, jednak wiedziałam, że nigdy nie byłam szczęśliwsza.
- Witaj
kochanie. Najpierw to ja chcę jeszcze trochę tak poleżeć – i uśmiechnięta dalej
się w niego przytulałam.
- Leniuszek
z ciebie – zakpił sobie.
- Oh
przepraszam ale wstałam godzinę temu. Po prostu lubię się tak do ciebie
przytulać.
- Jeszcze
się w życiu naprzytulasz – pocałował mnie w czoło. – A teraz powiedz: Co byś
zjadła na śniadanie?
- A jak
myślisz? – on wiedział o mnie wszystko, więc jego pytanie było czysto
retoryczne.
- Zapewne
musli bananowe, sok pomarańczowy i kawę..
- Haha,
uroczy jesteś. Wiesz o mnie więcej niż ja! Czasem się ciebie naprawdę boję!
- Mnie się
boisz? – udał zdziwienie i zrobił smutną minkę.
- Troszkę..
– cmokną mnie w usta, po czym wstaliśmy z sofy. Li zamówił śniadanie, które
dość szybko zjedliśmy. Potem wróciłam na kanapę, usiadłam po turecku i powoli
popijałam swoją kawę.
- To jak
piękna, gdzie dziś idziemy? – zapytał się mnie Liam siadając obok.
- Zadzwoń
może do domu i zapytaj się czy Lou wrócił. Trzeba mu powiedzieć, że nie gniewam
się na niego, bo to nie była niczyja wina.
- No jak
chcesz – Liam wyciągnął telefon i zadzwonił do Zayn’a. Z tego co zrozumiałam to
był u nas w domu z tą nową dziewczyną. Ale nie zrozumiałam czy był tak Louis.
- I jak? –
zapytałam się gdy Li skończył rozmowę.
- Wszyscy
są w domu. Ale Louis siedzi załamany w swoim pokoju. Zayn mówił, że Hazza
ciągle tam z nim siedzi, ale jego i Nialla nie chce widzieć. Chyba naprawdę się
tym załamał.
Wstałam i
przytuliłam Liama. Mi udało się racjonalnie myśleć bo on był przy mnie. Ale
Louis.. on jest naprawdę czuły. Biedny Lou.
- Li,
musimy tam jechać. Czuję się winna. Jakby to było przeze mnie! Zamów taksówkę,
proszę.
Nawet się
nie przebieraliśmy. Od razu zeszliśmy na dół, Li zostawił kluczyk w recepcji i
pojechaliśmy do domu. Dojechaliśmy tam po jakichś 10 minutach. Otworzył nam
Niall, który myślałam, że mnie udusi.
- Li,
cześć. Myślałem, że zbzikowałaś tak ostatnio ryczałaś! – haha, a to zabawne.
Rzadko kiedy chłopcy mówili do mnie Li, raczej tylko ja mówiłam tak do Liama.
Dopiero się zorientowałam, że mamy identyczne zdrobnienia..
- Dobrze
wiedzieć. Jak mnie nie puścisz to znów się poryczę bo mi żebra połamiesz! Nie
baw się w Hazarda! – nawiązałam do meczu Chelsea, na którym byłam z nim i
Liamem jakiś czas temu. Takich akcji jak ta z żebrem się nie zapomina.. Niall
mnie zostawił i wybuchł psychopatycznym śmiechem. – Spokojnie, bo się jeszcze
udusisz! – ale zaczęłam się z niego śmiać. Nagle Niall dziwnie spojrzał na mnie
i mojego chłopaka.
- Uuu, wy
parą? Li and Li. Uroczo!
- Skąd ty
to…? – zdziwił się Liam ale Nialler mu przerwał.
- Wiesz,
między innymi fakt, że spędziliście ze sobą cały ostatni wieczór i większość
dnia. No i za łapki się trzymacie, dzieciaczki! – popatrzyłam się na Liama, a
on na mnie. Naprawdę czuliśmy się jak zakochane dzieciaki. Ale wolałam być
dzieciakiem tu, przy nim, niż być dorosła gdzieś w samotności.
- Louis
jest u siebie? – zapytałam po chwili i spoważniałam.
- Jest.
Siedzi tam z Hazzą. Idź do niego jak chcesz – i wskazał na schody.
Przechodząc
obok salonu zauważyliśmy z Liamem Zayn’a całującego się z jakąś ciemnowłosą
dziewczyną. Uśmiechnęliśmy się bo nie widzieliśmy całującego się Zayn’a już
prawie przez cały tydzień.. i poszliśmy na górę go Lou.
- Hej,
Louis? Jesteś tu? – zapytałam się gdy zapukałam do jego pokoju i uchyliłam
drzwi.
- Lily?
Wejdź! – usłyszałam głos Harry’ego. Weszłam do środka nadal trzymając Liama za
rękę. Na swoim łóżku siedział smutny Louis, głowę miał zwieszoną, wzrok wbity w
kołdrę. – On tak siedzi od wczoraj – poinformował mnie Harold.
- Louis, to
ja, Lily. Pamiętasz co się wczoraj stało? – zapytałam się go łagodnym wzrokiem,
głaszcząc delikatnie po plecach. Nagle podniósł głowę i się na mnie spojrzał.
- A jak
miał bym zapomnieć? Nie wierzę, że jesteś taka spokojna! A jak zaszłaś w ciążę?!
Lily, to jest poważna sprawa! – wydarł się na mnie Lou. Nie miałam mu tego za
złe, był podenerwowany.
- Dobra,
uspokój już się! Nie myślałam o tym. Ale nie będę się dalej smucić i załamywać
i nie wybaczać tobie ani sobie bo się to stało. Byliśmy pijani i to nie nasza
wina. Li pomógł mi wrócić do siebie – spojrzałam na niego i uśmiechnęliśmy się
do siebie. Nadal trzymał mnie za rękę. – O ciąży faktycznie żadne z nas nie
pomyślało..
- To radzę
ci zrób jeszcze dzisiaj test. Czekaj, czy ty i Liam..?
- Tak, jesteśmy
parą. Chyba.. Li, jesteśmy? – spojrzałam na niego niepewnie.
-
Oczywiście, że jesteśmy – przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Był taki
uroczy.
- No ale w
piątek to się wypierałaś.. – zezłościł się Lou.
- CO? –
zdziwił się Liam.
- Bałam się
przyznać. Ale naprawdę cię kocham.
- Ty to
siostra jesteś poukładana.. – Lou nigdy nie był taki oschły. Chyba naprawdę
zszokowała go ta impreza..
- A ty
Hazza co tak siedzisz z Lou? – zapytał się Li. W sumie też się dziwiłam, bo on
tylko tu siedział..
- Próbowałem
go pocieszyć opowiadając gorsze przygody miłosne niż ta ale coś mi nie wyszło
bo zawsze jeszcze bardziej się rozklejał… - Harold Debil!
- Idiota z
ciebie, wiesz? – spojrzałam się na niego.
-
Przesadzasz.. – stwierdził.
- To
idziesz po ten test ciążowy? – zapytał się Louis.
- Ty
poważnie mówiłeś? Chyba nie sądzisz, że nawet jeśli coś się stało to teraz to
się pokaże.. – mój brat przesadzał. Przecież nie ma takiej opcji żebym zaszła z
nim w ciążę!
- Są teraz
takie co ci po dobie wykażą.. Siostra, nie złość się za to na mnie. Ja po
prostu chcę mieć pewność.
- Rozumiem
– i wtedy Lou wstał i mnie przytulił. Oboje zaczęliśmy płakać w swoich
ramionach. Oboje nawzajem siebie ostatnio skrzywdziliśmy. Zrobiliśmy najgorszą
rzecz jaką mogliśmy zrobić! Płakaliśmy tak z jakieś 5-10 minut.
- To może
pójdę z Liamem po ten test?
- Okej,
wracajcie szybko – powiedział jeszcze bardziej zapuchnięty niż ja.
- Chodź
najpierw otrzemy łezki, dobrze? – uśmiechną się do mnie Li, ocierając kilka łez
z mojego policzka.
Poszłam do
łazienki i jakoś się ogarnęłam. A potem piechotą do najbliższej apteki. Co
jeżeli Louis miał rację? Co jeżeli faktycznie zaszła w ciążę?! Nie.. to było
niemożliwe! A jeżeli to prawda? Chyba Liam mnie nie zostawi jeżeli będę miała
dziecko z własnym bratem? Mam nadzieję, że odpowiedzią na wszystkie te pytanie
jest ‘NIE!’ ale jednak i tak się boję. Mogę stracić tak wiele..
_________________________________
Nudny. Bez sensu. Powalony. Bez przekazu. Idiotyczny. W komentarzach piszcie inne określenia! Chcę uzupełnić swoje słownictwo na 'beznadzieję'...
Nie! To jest swietne. Serio bardzo mi sie.podoba. Ale mysle ze ona.nie jest w ciazy ale ty libisz komplikowac
OdpowiedzUsuńNo racja, szukam problemów gdzie nie trzeba -,-
UsuńAgnes, jak to czytasz: dziękuję, że stwierdziłaś ostatnio, że wezmą mnie za psychiczną =D
Spoko ;D Trochę dłuższy niż poprzednie ;D
OdpowiedzUsuńTo nie prawda,mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy ona faktycznie zaszła w tą ciążę.
Jak tak to będzie się działo;)