czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 8

   Po ponad godzinie doszliśmy do centrum miasta. Nie było już po mnie widać, że płakałam. Umiem szybko ukryć emocje.
   Hotelem, który wybrał Liam był Citadines Prestige Trafalgar Square London – mega drogi hotel, blisko Tamizy. Próbowałam go przekonać, że nie musi wydawać fortuny na hotel, że nie potrzebne nam luksusy. Jednak on się uparł. Z jednej strony sądziła, że zwariował, a z drugiej, że to naprawdę miłe z jego strony, że wydaje tyle pieniędzy dla mnie.
   Gdy weszliśmy do naszego apartamentu szczęka mi opadła. Był przepiękny! Nigdy nie widziałam tak znakomicie wystrojonego wnętrza. Ściany miały nijaki dość szarawy wygląd, drewniane panele podłogowe były tak napastowane, że aż lśniły, naprzeciwko białej sofy wisiała może z 40 calowa plazma. Przed sofą stał szary zwykły stolik, a po ich lewej stronie był wyższy stolik (do posiłków), również szary, przy nim dwa czerwone krzesła, a nad nim czarno biała panorama miasta złączona z trzech obrazów. Wszystkie dodatki typu poduszki leżące na sofie lub dywan były z motywami lub w kolorach flagi Wielkiej Brytanii. Właśnie na niej był wzorowany wygląd pokoju. I chociaż w opisie może on się zdawać nudnawy, naprawdę się nim zachwyciłam.
   - Liam, ten apartament jest przepiękny! – okrzyknęłam, po czym podziękowałam mu mocnym uściskiem.
   - Naprawdę ci się podoba? – zdziwił się.
   - Bardzo! A tobie nie?
   - Jest całkiem ładny, ale żeby zaraz przepiękny..
   - Jest przepiękny i nie zaprzeczaj! – zagroziłam mu palcem.
   - Dobrze, dobrze. Jest przepiękny. Pasuje? – spojrzał na mnie pytająco.
   - Pasuje – obdarzyłam go promiennym uśmiechem. Wtedy chyba naprawdę zapomniałam dlaczego byliśmy w tym hotelu, zapomniałam o wszystkich ostatnich wydarzeniach. Dzięki Liamowi po prostu cieszyłam się z chwil.
   Liam odłożył nasz plecak przy wejściu, a ja usiadłam na kanapie. Nagle z mojego brzucha wydobyło się głuche warknięcie.
   - Jesteś głodna? – zapytał się mnie.
  - Troszeczkę. Ostatnio jadłam w sobotę rano, przed imprezą.. Czekaj, minęły dwa dni.. Tak, jestem głodna!
   - Okej, zamówię coś – oświadczył, śmiejąc się z mojego toku rozumowania. Chwycił za telefon wiszący obok drzwi i zamówił do pokoju jedzenie z hotelowej restauracji.

   - Lily, nie chcę żebyś była znowu smutna, ale nie zapominaj po co tu jesteśmy. Musisz przemyśleć co zrobić dalej z tą sprawą z Louisem. Ja uważam, że najlepiej jeśli na początku z nim porozmawiasz – troszczył się o mnie jakby był moim ojcem, ale nie przeszkadzało mi to. To było urocze.. i chyba naprawdę mi się podobało. Tak.. ledwo co przespałam się z własnym bratem, a już zakochałam się w najbliższym przyjacielu. Niezbyt fortunna kolej wydarzeń, ale nie mogłam się powstrzymać przed wzdychaniem do Liego gdy byliśmy sami w pokoju hotelowym!!
   - Lily? Wszystko w porządku? – zmartwił się. Chyba musiałam przez dłuższą chwilę się zamyślić..
   - Tak tak, wszystko gra. Co do tej sprawy z Lou.. Słuchaj, ja nie sądzę bym miała być za co na niego zła. Oboje byliśmy równie pijani. Gdyby nie to w życiu nie poszła bym do łóżka z OBOJĄTNIE JAKIM chłopakiem na jakiejś imprezie. To by było szaleństwo! I wiem, że Louis też by tego nie zrobił. Na przyszłość każde z nas będzie po prostu pamiętać, by uważać z alkoholem. Wina leży po mojej jak i po jego stronie, po równo. Nie ma co rozpamiętywać ran. Najlepiej będzie jak się spotkamy i sobie wybaczymy. Nie uważasz? – wyjawiłam swoje przemyślenia przyjacielowi.
   - Mądrze myślisz. Jestem z ciebie dumny. – on naprawdę był opiekuńczy i kochany. Poza tym zawsze idealnie się rozumieliśmy. To jemu wśród chłopaków najbardziej ufałam i zawsze się zwierzałam. I mogę przysiąc, że jeszcze chwila i bym go pocałowała… ale nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i mój ideał poszedł otworzyć. Przejął od kelnera wózek z jedzeniem i wrócił do mnie.
   - Zamówiłem kurczaka w curry i ciasto rabarbarowe. Wiem, że lubisz – powiedział, rozkładając jedzenie na stole. Skąd on pamiętał takie rzeczy? Jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc nie sądzę, by był sens pamiętania wszystkich moich ulubionych dań, tym bardziej, że moje kubki smakowe raczej na nic nie narzekają.
   - Lubię gdy ty gotujesz. Żadne jedzenie z jakiejkolwiek restauracji temu nie dorówna – skomplementowałam jego talent kulinarny, którym nie raz popisywał się gotując dla mnie i chłopaków.
   - Oj nie przesadzaj, nie gotuję aż tak dobrze – odpowiedział skromnie, zdecydowanie zawstydzony. Odsuną jedno z krzeseł przy stole i przytrzymał je dla mnie. – Usiądź, proszę – z każdą chwilą coraz bardziej mnie zachwycał. Naprawdę byłam głupia mówiąc jeszcze zaledwie trzy dni temu, że w ogóle nic do niego nie czuję.
   Usiadłam na miejscu, które mi odsuną. Gdy to zrobiłam on siadł naprzeciwko. Rozmawialiśmy długo. O wszystkim i o niczym. Jedząc, a potem siedząc na sofie, słuchając mojej ulubionej rockowej stacji muzycznej.

   Było już po czwartej rano, a my nadal rozmawialiśmy. Liam nie wspomniał o ostatniej nocy. Czół, że pomimo tego co mu powiedziałam przed kolacją, nie mam ochoty o tym rozmawiać. Mówiliśmy raczej o takich błahostkach jak jedzenie, książki, filmy albo po prostu komentowaliśmy muzykę lub teledyski, które akurat oglądaliśmy. Pomimo wszystko rozmawiało nam się bardzo dobrze.
   - Słuchasz tego typu muzyki, a mieszkasz z piątką chłopaków śpiewających w zespole Popowym – zaśmiał się gdy pogłośniłam telewizor, bo leciało ‘Highway to Hell’ AC/DC. – Jesteś niesamowita.
   - O gustach muzycznych się nie dyskutuje. A musząc znosić całe życie śpiewy Lou, musiałam się jakoś odizolować od tej popowej paplaniny.
   - Jesteś niesamowita. Nie tylko ze względu na to jakiej muzyki słuchasz. Jesteś niesamowita taka jaka jesteś. Podobasz mi się od ponad roku, od kąt z nami mieszkasz. Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. Może gdybym to zrobił, wtedy by nie doszło do tamtej imprezy. Albo chociaż gdybym cię wtedy pilnował. A nie wyszedł po 3 godzinach, nie mając ochoty na dalszą zabawę. Naprawdę cię przepraszam.
   - Ty nie masz za co. To ja powinnam wcześniej to zrobić – i zrobiłam to. Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go. Długo i namiętnie. Złapał mnie w pasie gdy prawie spadłam z łóżka. Chciałam zacząć go całować jeszcze raz ale on mi przewał.
   - Jesteś pewna? Przez tak długi czas byliśmy przyjaciółmi..
   - Właśnie dlatego, że przez tak długi czas byliśmy przyjaciółmi, teraz jestem pewna swoich uczuć. Kocham Cię Liam, powinnam ci to dawno powiedzieć. Chciała bym byś to ty był tym chłopakiem, z którym straciłam dziewictwo, a nie Lou – i w tej chwili Liam zaczął płakać. Leżałam obok niego, więc go przytuliłam. – Ej, dlaczego płaczesz? Li, opanuj się! Ludzie całe życie szukają swojej drugiej połówki, powinieneś się cieszyć! – Ja się cieszyłam. Tak swobodnie mogłam teraz dotknąć jego gęstych włosów, tak prawdziwie się do niego przytulić, jak do chłopaka, a nie tylko przyjaciela.
   - Nie wiedziałem, że straciłaś dziewictwo. To okropne.
   - Nie takie straszne! – wyśmiałam go. – Debilu, ja nic nie pamiętam!! – I znów zaczęłam go całować.
   Teraz zrozumiałam, że nie kocham go od wczoraj. Ja go kochałam od zawsze, ale wczoraj sobie to uświadomiłam. I on też mnie kochał od zawsze! Chwilę jeszcze się całowaliśmy, po czym zasnęłam leżąc na tego brzuchu, z głową na jego ramieniu, ściśnięta w jego mocnym, pierwszy raz tak pewnym uścisku.

__________________________________
   Wiem, że rozdział jest chyba ciut przesłodzony. Ale pisałam go wczoraj i już nawet nie miałam ochoty nic poprawiać.. Mam jednak nadzieję, że się podoba. Komentujcie! 

2 komentarze:

  1. No może faktycznie trochę przesłodzony, ale to nic bo i tak się fajnie czyta:)
    Życzę weny i czekam na nextel:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.To opowiadanie jest boskie ;D

    OdpowiedzUsuń