poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 5

   Następnego dnia wstałam wyspana lecz zszokowana swoim snem.
   Śniło mi się, że topię się w jeziorze krwi. Jezioro było na tyle małe bym mogła zauważyć Louisa stojącego przy jednym brzegu i Liama – przy drugim. Próbowałam płynąć ale nie mogłam. Umiem pływać, a tam się topiłam. Po jakimś czasie odzyskałam swobodę ruchu i próbowałam podpłynąć do któregoś z chłopaków lecz im dłużej płynęłam w którąś stronę tym bardziej się oddalali.
   Sen był bez sensu i okropny. Nie miałam pojęcia co miało znaczyć to jezioro, co miała znaczyć krew ani co mieli znaczyć Louis i Liam. Wiedziałam, że powinnam o tym jak najszybciej zapomnieć!
   Było już po 12:00. Śpioch ze mnie. Wstałam, założyłam szlafrok i zaspana poszłam na dół zjeść jakieś śniadanie. Za ponad 3h mecz, więc za góra 2,5h powinniśmy wyjeżdżać. Zanim dotrzemy na stadion, potem znaleźć Jack’a, dojść na miejsca, to zajmie trochę czasu.
   Weszłam właśnie do kuchni, kiedy w przejściu natknęłam się na radosnego Nialla.
   - Cześć śliczna – przywitał mnie i przytulił.
   - Nic ci nie jest? – zdziwiło mnie jego zachowanie.
   - Po prostu dawno cię nie przytulałem!
   - Cieszysz się, że idziemy dziś na mecz, dzięki mnie! – zgadłam przyczynę jego radości.
   - No to też.. – przyznał się speszony i wrócił do opróżniania lodówki.
   - Zostaw coś dla mnie! Jeszcze nie jadłam – przypomniałam blondynowi.
   - Przepraszam, ciągle zapominam śpiochu – zaśmiał się ze mnie.
   - Haha.. Jest tam coś dobrego? – zapytałam i usłyszałam jak z mojego brzucha wydobywa się ciche warczenie.
   - Jest jeszcze ostatnia porcja twojej ulubionej potrawki z kurczaka z chili i szpinakiem – odpowiedział na moje pytanie nie wyjmując głowy z lodówki, którą przeszukiwał.
   - Ooo, świetnie. Uwielbiam ją! – ucieszyłam się. – Podasz mi ją?
   - Proszę bardzo – podał mi potrawkę, a sam wyją resztki wczorajszej pizzy, które odgrzał w mikrofali. 

   Kończyłam już jeść kiedy do kuchni weszli Harry i Louisem.
   - Mecz dziś o 15:30? – zapytał się mnie Harold.
   - Tak. Ale sądzę, że powinniśmy wyjść już po 14. Na nasze miejsca będzie nas musiał zaprowadzić Jack, a on musi być w szatni jeszcze przed 15.
   - No ok. To jak tak lepiej się już przebieraj bo jest już 12:55 – poinformował mnie Louis.
   Szybko dokończyłam swoją potrawkę, wrzuciłam talerz do zlewu i pobiegłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, dosłownie w 5 minut, i zaczęłam się ubierać. Założyłam czerwone rurki, czarne kozaki do kolan, białą obcisłą bluzkę ze srebrnymi cekinami, a na to krótką, nie zakrywającą nawet brzucha, skurzaną kurteczkę z ćwiekami na kołnierzu. Zrobiłam dość mocny jak na mnie, a jednak delikatny, makijaż. Włosy splotłam w warkocz na bok, a dokładniej na lewy bok, tak, że delikatnie leżał na moim ramieniu.
Schowałam do kieszeni w kurtce najpotrzebniejsze drobiazgi, a do kieszeni w spodniach – telefon. Wychodziłam właśnie z pokoju gdy zegarek wybił równo godzinę 14:00.
   Zeszłam na dół i z chłopakami wsiadłam do auta Hazzy, którym mieliśmy jechać na dzisiejszy mecz.

_____

   Gdy dojechaliśmy na miejsce zgodnie z tym jak się umówiłam z Jackiem poszliśmy do wejścia z tyłu stadionu. Brunet już tam na nas czekał. Przedstawił nas jakiemuś ochroniarzowi i kazał zaprowadzić na nasze miejsca. Były niesamowite! Mieliśmy miejsca przy samych barierkach, na prawo od ławki rezerwowych Arsenalu.
   Arsenal grał dziś mecz z Aston Villa FC. Do połowy wygrywali 1:0, a końcowym wynikiem było 2:1 dla Arsenalu.
   Po meczu dostałam smsa od Jack’a z informacją o adresie jego apartamentu. Gdy tam jechaliśmy Harry zagubił się trochę więc przybyliśmy po 19:00, czyli z opóźnieniem o jakieś pół godzinki.
   Jack kazał nam czuć się jak u siebie. Jedna z dziewczyn na imprezie rozpoznała chłopców i prosiła żeby coś zaśpiewali. One Direction dało więc na imprezie mały koncert z 5 lub 6 piosenkami. Tymi do których się najlepiej tańczyło, oczywiście!
   Ja w tym czasie poznałam paru chłopaków z klubu i wypiłam trochę.. byłam na imprezie od 30 minut, a już miałam zawroty głowy. Przestałam się przejmować przyjaciółmi, gadałam z każdą napotkaną osobą na imprezie i piłam coraz więcej. Nigdy nie zachowałam się tak nieodpowiedzialnie. Ostatnie co pamiętałam to jak ok. północy zarywał do mnie jakiś chłopak, a ja upita alkoholem cieszyłam się do niego jak głupi do sera.
   Chłopak był chyba tak samo schlany jak ja. Inaczej z pewnością nie bawili byśmy się tak dobrze. Gdy tańczył 3 piosenkę zaczął mnie dotykać. Normalnie była bym oburzona, uderzyła go i wyszła z imprezy. Ale oczywiście nachlanej mnie to się podobało. Zaczęłam go kusić ponętnymi ruchami i nim się obejrzałam byliśmy sami w jednym z pokoi w apartamencie Jack’a.
   Na tym skończyły się wspomnienia z poprzedniej nocy. Jak sami widzicie chaotyczne i niewyraźne. Wspomnienia z najgorszej nocy mego życia..

___________________________________
   Przepraszam, że ten rozdział jest dość chaotyczny. Nie pisałam go dzisiaj. I przepraszam, że tak późno go dodaję ale zapewne teraz, gdy zaczęła się szkoła, będę tak wracała. Rozdział jest jaki jest ale nie mogłam tego inaczej rozbudować. Po prostu taki miał być. Pozdrawiam i życzę miłej nocki.

2 komentarze:

  1. Super! Aaa lubie to opowiadanie. Fajnie ze tak czesto dodajesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz już miałam iść spać, ale miałam przeczucie, że dodałaś nowy rozdział więc wchodzę patrzę i jest!!
    Bardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać nexta coś czuję, że będzie się dziać!:)

    OdpowiedzUsuń