Śniło mi
się, że topię się w jeziorze krwi. Jezioro było na tyle małe bym mogła zauważyć
Louisa stojącego przy jednym brzegu i Liama – przy drugim. Próbowałam płynąć
ale nie mogłam. Umiem pływać, a tam się topiłam. Po jakimś czasie odzyskałam
swobodę ruchu i próbowałam podpłynąć do któregoś z chłopaków lecz im dłużej
płynęłam w którąś stronę tym bardziej się oddalali.
Sen był bez
sensu i okropny. Nie miałam pojęcia co miało znaczyć to jezioro, co miała
znaczyć krew ani co mieli znaczyć Louis i Liam. Wiedziałam, że powinnam o tym
jak najszybciej zapomnieć!
Było już po
12:00. Śpioch ze mnie. Wstałam, założyłam szlafrok i zaspana poszłam na dół zjeść
jakieś śniadanie. Za ponad 3h mecz, więc za góra 2,5h powinniśmy wyjeżdżać.
Zanim dotrzemy na stadion, potem znaleźć Jack’a, dojść na miejsca, to zajmie
trochę czasu.
Weszłam
właśnie do kuchni, kiedy w przejściu natknęłam się na radosnego Nialla.
- Cześć
śliczna – przywitał mnie i przytulił.
- Nic ci
nie jest? – zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Po prostu
dawno cię nie przytulałem!
- Cieszysz
się, że idziemy dziś na mecz, dzięki mnie! – zgadłam przyczynę jego radości.
- No to
też.. – przyznał się speszony i wrócił do opróżniania lodówki.
- Zostaw
coś dla mnie! Jeszcze nie jadłam – przypomniałam blondynowi.
-
Przepraszam, ciągle zapominam śpiochu – zaśmiał się ze mnie.
- Haha..
Jest tam coś dobrego? – zapytałam i usłyszałam jak z mojego brzucha wydobywa
się ciche warczenie.
- Jest
jeszcze ostatnia porcja twojej ulubionej potrawki z kurczaka z chili i
szpinakiem – odpowiedział na moje pytanie nie wyjmując głowy z lodówki, którą
przeszukiwał.
- Ooo,
świetnie. Uwielbiam ją! – ucieszyłam się. – Podasz mi ją?
- Proszę
bardzo – podał mi potrawkę, a sam wyją resztki wczorajszej pizzy, które odgrzał
w mikrofali.
Kończyłam
już jeść kiedy do kuchni weszli Harry i Louisem.
- Mecz dziś
o 15:30? – zapytał się mnie Harold.
- Tak. Ale
sądzę, że powinniśmy wyjść już po 14. Na nasze miejsca będzie nas musiał
zaprowadzić Jack, a on musi być w szatni jeszcze przed 15.
- No ok. To
jak tak lepiej się już przebieraj bo jest już 12:55 – poinformował mnie Louis.
Szybko
dokończyłam swoją potrawkę, wrzuciłam talerz do zlewu i pobiegłam na górę.
Wzięłam szybki prysznic, dosłownie w 5 minut, i zaczęłam się ubierać. Założyłam
czerwone rurki, czarne kozaki do kolan, białą obcisłą bluzkę ze srebrnymi
cekinami, a na to krótką, nie zakrywającą nawet brzucha, skurzaną kurteczkę z
ćwiekami na kołnierzu. Zrobiłam dość mocny jak na mnie, a jednak delikatny,
makijaż. Włosy splotłam w warkocz na bok, a dokładniej na lewy bok, tak, że
delikatnie leżał na moim ramieniu.
Schowałam
do kieszeni w kurtce najpotrzebniejsze drobiazgi, a do kieszeni w spodniach –
telefon. Wychodziłam właśnie z pokoju gdy zegarek wybił równo godzinę 14:00.
Zeszłam na
dół i z chłopakami wsiadłam do auta Hazzy, którym mieliśmy jechać na dzisiejszy
mecz.
Gdy
dojechaliśmy na miejsce zgodnie z tym jak się umówiłam z Jackiem poszliśmy do
wejścia z tyłu stadionu. Brunet już tam na nas czekał. Przedstawił nas jakiemuś
ochroniarzowi i kazał zaprowadzić na nasze miejsca. Były niesamowite! Mieliśmy
miejsca przy samych barierkach, na prawo od ławki rezerwowych Arsenalu.
Arsenal
grał dziś mecz z Aston Villa FC. Do połowy wygrywali 1:0, a końcowym wynikiem
było 2:1 dla Arsenalu.
Po meczu
dostałam smsa od Jack’a z informacją o adresie jego apartamentu. Gdy tam
jechaliśmy Harry zagubił się trochę więc przybyliśmy po 19:00, czyli z
opóźnieniem o jakieś pół godzinki.
Jack kazał
nam czuć się jak u siebie. Jedna z dziewczyn na imprezie rozpoznała chłopców i
prosiła żeby coś zaśpiewali. One Direction dało więc na imprezie mały koncert z
5 lub 6 piosenkami. Tymi do których się najlepiej tańczyło, oczywiście!
Ja w tym
czasie poznałam paru chłopaków z klubu i wypiłam trochę.. byłam na imprezie od
30 minut, a już miałam zawroty głowy. Przestałam się przejmować przyjaciółmi,
gadałam z każdą napotkaną osobą na imprezie i piłam coraz więcej. Nigdy nie
zachowałam się tak nieodpowiedzialnie. Ostatnie co pamiętałam to jak ok.
północy zarywał do mnie jakiś chłopak, a ja upita alkoholem cieszyłam się do
niego jak głupi do sera.
Chłopak był
chyba tak samo schlany jak ja. Inaczej z pewnością nie bawili byśmy się tak
dobrze. Gdy tańczył 3 piosenkę zaczął mnie dotykać. Normalnie była bym
oburzona, uderzyła go i wyszła z imprezy. Ale oczywiście nachlanej mnie to się
podobało. Zaczęłam go kusić ponętnymi ruchami i nim się obejrzałam byliśmy sami
w jednym z pokoi w apartamencie Jack’a.
Na tym
skończyły się wspomnienia z poprzedniej nocy. Jak sami widzicie chaotyczne i
niewyraźne. Wspomnienia z najgorszej nocy mego życia..
___________________________________
Przepraszam, że ten rozdział jest dość chaotyczny. Nie pisałam go dzisiaj. I przepraszam, że tak późno go dodaję ale zapewne teraz, gdy zaczęła się szkoła, będę tak wracała. Rozdział jest jaki jest ale nie mogłam tego inaczej rozbudować. Po prostu taki miał być. Pozdrawiam i życzę miłej nocki.
Super! Aaa lubie to opowiadanie. Fajnie ze tak czesto dodajesz
OdpowiedzUsuńWiesz już miałam iść spać, ale miałam przeczucie, że dodałaś nowy rozdział więc wchodzę patrzę i jest!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać nexta coś czuję, że będzie się dziać!:)