Hotelem,
który wybrał Liam był Citadines Prestige Trafalgar Square London – mega drogi
hotel, blisko Tamizy. Próbowałam go przekonać, że nie musi wydawać fortuny na
hotel, że nie potrzebne nam luksusy. Jednak on się uparł. Z jednej strony
sądziła, że zwariował, a z drugiej, że to naprawdę miłe z jego strony, że
wydaje tyle pieniędzy dla mnie.
Gdy
weszliśmy do naszego apartamentu szczęka mi opadła. Był przepiękny! Nigdy nie
widziałam tak znakomicie wystrojonego wnętrza. Ściany miały nijaki dość szarawy
wygląd, drewniane panele podłogowe były tak napastowane, że aż lśniły,
naprzeciwko białej sofy wisiała może z 40 calowa plazma. Przed sofą stał szary
zwykły stolik, a po ich lewej stronie był wyższy stolik (do posiłków), również
szary, przy nim dwa czerwone krzesła, a nad nim czarno biała panorama miasta
złączona z trzech obrazów. Wszystkie dodatki typu poduszki leżące na sofie lub
dywan były z motywami lub w kolorach flagi Wielkiej Brytanii. Właśnie na niej
był wzorowany wygląd pokoju. I chociaż w opisie może on się zdawać nudnawy,
naprawdę się nim zachwyciłam.
- Liam, ten
apartament jest przepiękny! – okrzyknęłam, po czym podziękowałam mu mocnym
uściskiem.
- Naprawdę
ci się podoba? – zdziwił się.
- Bardzo! A
tobie nie?
- Jest
całkiem ładny, ale żeby zaraz przepiękny..
- Jest
przepiękny i nie zaprzeczaj! – zagroziłam mu palcem.
- Dobrze,
dobrze. Jest przepiękny. Pasuje? – spojrzał na mnie pytająco.
- Pasuje –
obdarzyłam go promiennym uśmiechem. Wtedy chyba naprawdę zapomniałam dlaczego
byliśmy w tym hotelu, zapomniałam o wszystkich ostatnich wydarzeniach. Dzięki
Liamowi po prostu cieszyłam się z chwil.
Liam
odłożył nasz plecak przy wejściu, a ja usiadłam na kanapie. Nagle z mojego
brzucha wydobyło się głuche warknięcie.
- Jesteś
głodna? – zapytał się mnie.
-
Troszeczkę. Ostatnio jadłam w sobotę rano, przed imprezą.. Czekaj, minęły dwa
dni.. Tak, jestem głodna!
- Okej,
zamówię coś – oświadczył, śmiejąc się z mojego toku rozumowania. Chwycił za
telefon wiszący obok drzwi i zamówił do pokoju jedzenie z hotelowej
restauracji.
- Lily, nie
chcę żebyś była znowu smutna, ale nie zapominaj po co tu jesteśmy. Musisz
przemyśleć co zrobić dalej z tą sprawą z Louisem. Ja uważam, że najlepiej jeśli
na początku z nim porozmawiasz – troszczył się o mnie jakby był moim ojcem, ale
nie przeszkadzało mi to. To było urocze.. i chyba naprawdę mi się podobało.
Tak.. ledwo co przespałam się z własnym bratem, a już zakochałam się w
najbliższym przyjacielu. Niezbyt fortunna kolej wydarzeń, ale nie mogłam się
powstrzymać przed wzdychaniem do Liego gdy byliśmy sami w pokoju hotelowym!!
- Lily?
Wszystko w porządku? – zmartwił się. Chyba musiałam przez dłuższą chwilę się
zamyślić..
- Tak tak,
wszystko gra. Co do tej sprawy z Lou.. Słuchaj, ja nie sądzę bym miała być za
co na niego zła. Oboje byliśmy równie pijani. Gdyby nie to w życiu nie poszła
bym do łóżka z OBOJĄTNIE JAKIM chłopakiem na jakiejś imprezie. To by było
szaleństwo! I wiem, że Louis też by tego nie zrobił. Na przyszłość każde z nas
będzie po prostu pamiętać, by uważać z alkoholem. Wina leży po mojej jak i po
jego stronie, po równo. Nie ma co rozpamiętywać ran. Najlepiej będzie jak się
spotkamy i sobie wybaczymy. Nie uważasz? – wyjawiłam swoje przemyślenia
przyjacielowi.
- Mądrze
myślisz. Jestem z ciebie dumny. – on naprawdę był opiekuńczy i kochany. Poza
tym zawsze idealnie się rozumieliśmy. To jemu wśród chłopaków najbardziej
ufałam i zawsze się zwierzałam. I mogę przysiąc, że jeszcze chwila i bym go
pocałowała… ale nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i mój ideał poszedł
otworzyć. Przejął od kelnera wózek z jedzeniem i wrócił do mnie.
- Zamówiłem
kurczaka w curry i ciasto rabarbarowe. Wiem, że lubisz – powiedział,
rozkładając jedzenie na stole. Skąd on pamiętał takie rzeczy? Jesteśmy tylko przyjaciółmi,
więc nie sądzę, by był sens pamiętania wszystkich moich ulubionych dań, tym
bardziej, że moje kubki smakowe raczej na nic nie narzekają.
- Lubię gdy
ty gotujesz. Żadne jedzenie z jakiejkolwiek restauracji temu nie dorówna –
skomplementowałam jego talent kulinarny, którym nie raz popisywał się gotując
dla mnie i chłopaków.
- Oj nie
przesadzaj, nie gotuję aż tak dobrze – odpowiedział skromnie, zdecydowanie
zawstydzony. Odsuną jedno z krzeseł przy stole i przytrzymał je dla mnie. –
Usiądź, proszę – z każdą chwilą coraz bardziej mnie zachwycał. Naprawdę byłam
głupia mówiąc jeszcze zaledwie trzy dni temu, że w ogóle nic do niego nie
czuję.
Usiadłam na
miejscu, które mi odsuną. Gdy to zrobiłam on siadł naprzeciwko. Rozmawialiśmy
długo. O wszystkim i o niczym. Jedząc, a potem siedząc na sofie, słuchając
mojej ulubionej rockowej stacji muzycznej.
Było już po
czwartej rano, a my nadal rozmawialiśmy. Liam nie wspomniał o ostatniej nocy.
Czół, że pomimo tego co mu powiedziałam przed kolacją, nie mam ochoty o tym
rozmawiać. Mówiliśmy raczej o takich błahostkach jak jedzenie, książki, filmy
albo po prostu komentowaliśmy muzykę lub teledyski, które akurat oglądaliśmy.
Pomimo wszystko rozmawiało nam się bardzo dobrze.
- Słuchasz
tego typu muzyki, a mieszkasz z piątką chłopaków śpiewających w zespole Popowym
– zaśmiał się gdy pogłośniłam telewizor, bo leciało ‘Highway to Hell’ AC/DC. –
Jesteś niesamowita.
- O gustach
muzycznych się nie dyskutuje. A musząc znosić całe życie śpiewy Lou, musiałam
się jakoś odizolować od tej popowej paplaniny.
- Jesteś
niesamowita. Nie tylko ze względu na to jakiej muzyki słuchasz. Jesteś
niesamowita taka jaka jesteś. Podobasz mi się od ponad roku, od kąt z nami
mieszkasz. Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. Może gdybym to
zrobił, wtedy by nie doszło do tamtej imprezy. Albo chociaż gdybym cię wtedy
pilnował. A nie wyszedł po 3 godzinach, nie mając ochoty na dalszą zabawę.
Naprawdę cię przepraszam.
- Ty nie
masz za co. To ja powinnam wcześniej to zrobić – i zrobiłam to. Nachyliłam się
nad nim i pocałowałam go. Długo i namiętnie. Złapał mnie w pasie gdy prawie
spadłam z łóżka. Chciałam zacząć go całować jeszcze raz ale on mi przewał.
- Jesteś
pewna? Przez tak długi czas byliśmy przyjaciółmi..
- Właśnie
dlatego, że przez tak długi czas byliśmy przyjaciółmi, teraz jestem pewna
swoich uczuć. Kocham Cię Liam, powinnam ci to dawno powiedzieć. Chciała bym byś
to ty był tym chłopakiem, z którym straciłam dziewictwo, a nie Lou – i w tej
chwili Liam zaczął płakać. Leżałam obok niego, więc go przytuliłam. – Ej, dlaczego
płaczesz? Li, opanuj się! Ludzie całe życie szukają swojej drugiej połówki,
powinieneś się cieszyć! – Ja się cieszyłam. Tak swobodnie mogłam teraz dotknąć
jego gęstych włosów, tak prawdziwie się do niego przytulić, jak do chłopaka, a
nie tylko przyjaciela.
- Nie
wiedziałem, że straciłaś dziewictwo. To okropne.
- Nie takie
straszne! – wyśmiałam go. – Debilu, ja nic nie pamiętam!! – I znów zaczęłam go
całować.
Teraz
zrozumiałam, że nie kocham go od wczoraj. Ja go kochałam od zawsze, ale wczoraj
sobie to uświadomiłam. I on też mnie kochał od zawsze! Chwilę jeszcze się
całowaliśmy, po czym zasnęłam leżąc na tego brzuchu, z głową na jego ramieniu,
ściśnięta w jego mocnym, pierwszy raz tak pewnym uścisku.
__________________________________
Wiem, że rozdział jest chyba ciut przesłodzony. Ale pisałam go wczoraj i już nawet nie miałam ochoty nic poprawiać.. Mam jednak nadzieję, że się podoba. Komentujcie!
No może faktycznie trochę przesłodzony, ale to nic bo i tak się fajnie czyta:)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na nextel:)
Super.To opowiadanie jest boskie ;D
OdpowiedzUsuń